nareszcie…

Witajcie. Skończył się kolejny dzień pracy,  a zarazem ostatni. Dzisiaj i ja dołączam do ludzi zaczynających święta. Późnym popołudniem wyjechałem i po męczącej drodze jestem. Mamo, Tato Wesołych Świąt!!!  Tak… na wigilię przyjechałem do rodzinnego domu. Cieszę się bo dawno ich nie widziałem, a  zarazem jestem w smutku bo niestety Moja Dorotka nie mogła ze mną przyjechać…

Jadąc do domu wspominałem sobie jak kiedyś czekało się na Świętego Mikołaja i pierwszą gwiazdkę 🙂 dobre to były czasy… Że tak powiem dobre chwile wróć!!!

A tak poza tym wchodzę do rodzinnego domu,  a tam muzyka gra,  że nawet nie słyszeli jak wszedłem. Wchodzę do kuchni,  a tam misek, miseczek, garnków i multum zapachów. Jak to się mówi święta idą pełną parą. Ale jeden zapach szczególnie zwrócił moją uwagę. Tak… ten kto czytał moje wcześniejsze wpisy pewnie wiedział co to za zapach, zapach ciasta… Nie mogłem się doczekać, kiedy zjem chociaż kawałek. Żadna sałatka ani żadne mięsko nie zdołało mnie zaspokoić 🙂

Trochę dziwna była atmosfera w domu jak przyjechałem. Tak jakby się mnie wstydzili czy coś…  ale przyznaję,  że było to dziwne. Widziałem po tacie,  że się cieszył,  że przyjechałem ale unikał mojego wzroku. Kawałek czasu mnie nie było ale nie,  aż tak długo żeby mnie zapomnieli. No nic mam nadzieje,  ze jutro się ze mną oswoją.

Życzę wszystkim moc siły na wypieki i przygotowania przedświąteczne. I do usłyszenia…

Przesyłam  też moc buziaków dla Mojej Kobiety. Bez Ciebie,  każda minuta jest jakaś dziwna i pusta. Ale za kilkanaście godzin będziemy razem.